Baśń o oczach

opowiada Justyna:

Moje oczy są słabe i często się męczą. Ta baśń powstała specjalnie dla nich:




Były sobie dwa jeziora. Woda w tych jeziorach była krystlicznie czysta. Przeglądało się w nich słońce, niebo, chmury, drzewa. Przychodziły do nich zwierzęta pić wodę.

Jeziora były ze sobą połączone i były gdzieś wysoko w górach. Czasem padał deszcz i wtedy wypełniały się wodą po brzegi. Czasem wiał wiatr i powierzchnia jeziora falowała...

Jeziora dawały zwierzętom i roślinom bezpieczeństwo i opiekę. Odżywiały je.

Aż pewnego razu w jeziorze pojawił się potwór, długi jak wąż, z przerażającym łbem i śliskim ogonem. Czasem można było zobaczyć fragment jego wielkiego cielska wystający ponad powierzchnię wody. Ale nikt nie chciał się już zbliżać do jeziora. Woda stała się mętna i nie można było jej pić. Żadne zwierzę nie pojawiło się więcej na brzegu jezior. Słońce już się nie odbijało. Drzewa nie mogły się przeglądać.

Pewnego dnia potwór postanowił wykopać na dnie jeziora dziurę. Przebił się przez dno i kopał dalej, kopał i kopał, i kopał. Wykopał już długi kręty tunel. Kopał dalej tak jak kopie dżdżownica. Aż dokopał się do środka ziemi. Tam znalazł kulę, świetlistą kulę energii. Energii jak lawa, jak magma wypełniająca środek ziemi. Potwór chciał powąchać kulkę, sprawdzić co to jest i połknąć. Ale kula zaczęła go gryźć w pysk. Potwór zaczął się wycofywać, kurczyć, kiedy nagle kulka zaczęła rosnąć. Stawała się coraz większa i większa, aż nagle zatkała cały korytarz, który wykopał potwór i spaliła go na popiół.

Wypełniła cały korytarz aż do samej góry i zalała po brzegi jeziora. Teraz jeziora były wypełnione czystą energią lawy, jak gejzer albo wulkan. Ze środka tryskały fontanny iskier. Gdy wzeszło słonce i zaczęło świecić na fontanny iskier, ponad jeziorami utworzyły się jakby błony w kształcie półkul. Bąble, elastyczne jak bańki mydlane i kolorowe od spadających, zlewających się po nich iskier.

Nagle z samego środka jeziora trysnął jeden strumień światła, tak samo z drugiego. I oba strumienie swiatł przebiły powłokę i poszybowały dalej w kosmos.

Teraz jeziora na powrót wypełniły się, czystą, krystaliczną wodą i znów przychodziły tu zwierzęta i rośliny mogły czerpać z jezior pożywienie. słońce znów się odbijało, niebo, chmury i drzewa przeglądały się w lustrze wody.

Czasem przelatywał czarny smok na niebie - czarny smok nocy. Na powrót ziemia była tu cicha, przytulna, bezpieczna.



Dalsze ćwiczenia z wolnymi skojarzeniami i powroty w wyobraźni do tej bajki pozwoliły mi zrozumieć, że potwór/smok symbolizował strach, dawny strach z okresu dzieciństwa i dorastania przed poczuciem własnej siły i energii witalnej. Jako dziecko i młoda dziewczyna byłam wiele razy karcona za patrzenie na kogoś z zaciekawieniem czy jakąkolwiek inną konkretną emocją. Nadmiar energii i chęci do działania też najczęściej spotykał się z niezadowoleniem, a czasem nawet agresją ze strony dorosłych. Wyobrażenie lawy spalającej potwora było uwalniające i uzdrawiające, dające poczucie bezpieczeństwa, ale też własnej wewnętrznej siły, która chce się uwolnić, ale nie chce nikogo krzywdzić – jest raczej odżywiająca, a nie niszcząca.